Usedom Gravel

///

Jeżeli miałbym sprawdzić opcje rowerowe na dziś, to by były dwie. Można było wystartować w przełajach w Policach. Pojeździć godzinkę, machnąć ~11km, poczuć się jak pros i nie wygrać nic. Lub kupić bilet na pociąg do „gravelowego parku rozrywki” na wyspie Uznam, pojeździć 5h, machnąć 115km i wygrać życie!

Wraz z Grześkiem wybraliśmy oczywiście opcje numer dwa. Może i robiłem tę samą pętle z trzeci czy czwarty raz. Może nie dostaliśmy za start medalu. Ale na koniec była okrągła pizza i złote piwo, więc jak dla mnie brzmi uczciwie. Tym bardziej, że w ciągu dwóch godzin powrotu pkp, można było machnąć trochę złotej dolewki.

Czy wyspa Uznam jest magiczna? Chyba nie, było szaro, trochę wietrzenie. A komoot mówił, że tylko około 30% trasy prowadziła po asfalcie. Reszta to leśne ścieżki, leśne ścieżki przykryte liśćmi, płyty, pola, wały powodziowe z singlem, bez singla, same single, troszkę piasku i troszkę szutru. No dobrze, dla nas to brzmi jak magia. Pomimo zdecydowanej szarówy ale w sumie ciepłej jak na listopad – 8 magicznych stopni i kurła zero deszczu!

Czy Wyspa Uznam nie jest lepsza latem? No pewnie, że latem jest lepiej, ale wtedy ci lepiej zarabiający Niemcy niż ci z ddr’ów lgną na Uznam jak muchy do gówna. Więc jednak w szarówie jest jakoś tak cicho, spokojnie, szaro i miło. Bez zatorów na ścieżkach wzdłuż wybrzeża.

Czy mam coś jeszcze do powiedzenia? No chyba nie. Nie jestem influencerem, nikt przeze mnie nie inspiruje się do robienia zdjęć, więc co ja tam wiem? Wiem, że na Uznam warto, że jesień na Uznamie jest jeszcze bardziej wartościowa. Gravelowa „męczarnia” na rowerze uhonorowana piwkiem w pociągu to przeciętny cel w życiu, ale jakże przyjemny i wart tej całej „męczarni”. To po prostu fun! 😉

Strava