poludnie 26

Szosa Szczecin: Południe

///
Możesz pojechać na ustawkę, machnąć 100km w 3h. Po czym dziękować stwórcy, że nie odpadłeś na pierwszym zrywie, nie wylądowałeś w rowie, a gościu na rowerze za 30k stwierdził, że nawet nieźle jeździsz na tym padle za 10k. Możesz, bo czemu nie? Tak wygląda Szosa Szczecin!

Ale możesz też dostać od kumpla wiadomość enigmatycznym linkiem strava.com/routes/2886332876727586024. W takim momencie czujesz się jakbyś dostał zapro do fight klubu. Tyle, że to żaden klub i można o nim gadać. A w tym wszystkim nie ma żadnych fajerwerków, po prostu wstajesz o 7:00 żeby o 8:00 ruszyć pociągiem na południe. Podczas kontroli dajesz do kontroli bilet z city hall’u zamiast do regio. Dowiadujesz się, że na bukowym tortownica to chodliwy temat, ale dzięki temu możesz z kumplem wypić 5 piw. Czy po prostu do łez doprowadza Cię temat problemów gastrycznych wśród sportowców. Ot co, zwykłe życie. Niby nie śmieszne dowcipy, ale inaczej by było jakbyś wybrał klub i był jednak w tym pociągu na południe.

Samo południe jak to południe. Wysiadasz z pociągu, tniesz jesienne liście i patyki zalegające na perfekcyjnej ścieżce z Godkowa do Siekierek i jakoś to tak mija ze średnią 33 km/h nawet się nie pocąc, bo poranek jest dość rześki. W Osinowie zastanawiasz się, czemu benzyna kosztuje tylko 1.30 a nie 6.00. Wkraczasz do Niemiec i nagle wszystko jest jakieś takie trochę ładniejsze, „trawa bardziej zielona”. Ale potem szybko łapiesz się na tym, że po prostu dajemy z siebie wszystko, bo ktoś powiedział wczoraj, że to przejażdżka na Kebaba w Schwedt. I nagle jest jasne, że na wale rozegra się walka nie o KOM’a, a o pierwsze miejsce w kolejce do zamówienia piwa!

Takie niedziele to ja lubię, pojeździsz, pojesz, pośmiejesz się, a na koniec obsługa z bliskiego wschodu odpowie ci ładnie „dziękuję, dowidzenia” i sobie myślisz, że proste rzeczy cieszą najbardziej. I co tu więcej pisać tak trzeba żyć, tak można jeździć!

Strava