Styczeń gravel 2020

//

O takim warunie jak dziś Jaskier pisałby ballady. Gdyby nie to, że akcję Wiedźmina kręcili na Węgrzech, więc co oni tam mogą wiedzieć. Gdyby taka pogoda (jak dziś) była codziennie to właściciele zwifta mogliby zebrać zabawki i zrobić z nich kopiec niechcianych trenażerów. Niczym rowerów miejskich w Chinach. Pierwszy i drugi akapit mają coś z fantastyki i to się zgadza. Warun pogodowy był dziś „tip top”. Kto nie był ten gapa lub „Flip Flop”.Wraz z Krzyśkiem ruszyliśmy dziś dupę na gravela. Wczoraj nie mogliśmy bo mieliśmy kaca. A kaca mieliśmy bo wiedzieliśmy, że w niedziele ma być „warun”, więc sobotę spiliśmy na straty. I się opłacało. Plan był prosty, zrobić coś w stylu bielika, jakoś od Gryfina wjechać do puszczy, a w puszczy to wiadomo co można na gravelu. Było ciepło, było słońce i za Gryfinem trafiliśmy w środek „po” polowaniu (trochę śmiesznie, bo niby za chcą do więzienia wsadzać, ale nie śmiesznie bo nie tych co strzelają do dzików, tylko pedaliarzy). Wyszło 3h, trochę ponad 70km. Było klawo, jak cholera!