Berlin

//

Kiedy wprowadziłem się do Szczecina byłem zadowolony z tego, że do Berlina mam mniej więcej tyle samo kilometrów co do Świnoujścia. W międzyczasie jedną i drugą trasę wykonałem x razy, a desant na Berlin to już wręcz klasyk. Tym razem, zabraliśmy ze sobą Uwe z innej parafii i wybraliśmy opcję gravelową.

Początek był trochę nudnawy. Trzeba było wydostać się ze Szczecina. Później przeciąć szybko najprostszą drogą do szuterków i nowych drug. Później już dużo terenu, dużo polnych płyt. Jeden brak drogi i zawrotka. Pogoda idealna „letnia”. Ciepło więc zasada była jedna, pijemy tylko zimne piwo.

Największym plusem Berlina jest to, że od takiego Eberswalde dosłownie lasem wjechaliśmy na Buch. Później Pankow, kebab, Mauerpark, piwo, Gesundbrunnen i piwo w oczekiwaniu na pociąg do Angermünde. Co do samego powrotu, to póki co nadal na powrocie opcja pociąg i przesiadka na autobus. Warto wybrać opcję autobusu, który jedzie bez postojów do Szczecina.

Ps. nowy parafianin spisał się na pielgrzymce.