Zawsze starałem się zrobić coś „dużego” na koniec lata. Pojechać do Berlina, zrobić pętlą około 200km. Nawet w tym roku nie było okazji szarpnąć się na Tour de Zalew, a dziś jak to pisz, zakończył się „ultramaraton” Gryfusa.
Wybraliśmy sie z Krzyśkiem na małą przejażdżkę. Miało być łatwo, nawet ciepło. Taka stówka po kilku nowych drogach. Raz dwa i do domu. Ciepło to w sumie nie było, wiatr za to dawał mocno o sobie znać. Trasa świetna. Ale po 4h, chciałem się tylko wziąć ciepłą kąpiel, napić się herbaty i zniknąć w łóżku. I te cele łatwo udało mi się spełnić.
Trasa: Strava.





hmm… co to za nerkę masz, co widać na zdjęciu?
To nie nerka, to kieszonki na koszulce które są w innym kolorze. 😉